RYBY, RYBY I RYBY ... !

Jastarnia

Na początek mała aktualizacja wydarzeń z Naszego życia - jesteśmy po Ślubie i dwóch tygodniach spędzonych na urlopie. Jezioro w Miłachówku to dni pełne lenistwa i wyciszenia się po szalonym czasie przygotowań Naszej uroczystości. Natomiast wyjazd nad morze do ukochanej Jastarni to aktywne dni. Tutaj nie ominęło mnie spożywanie ryb na śniadanie, każdego dnia, a na obiad kurczaka z rożna 😆I jeszcze coś..... Wycieczka tramwajem morskim do Rewy. A przecież wiecie jak „uwielbiam” pływanie po wodzie. Droga do celu była znośna, lekkie fale, nie za mocno bujało. Przyznam się, że podobało mi się. Niestety powrót to dla mnie dramat. Zastała Nas burza, ledwo płynęliśmy. Widziałam już oczami wyobraźni jak się topie... Wróciliśmy na ląd... Ja i moja panika dosięgnęłyśmy po raz kolejny zenitu.


Po tych kilkunastu dniach chilloutu od wędkarskich filmików zostały mi one jak na złość przypomniane ze zdwojoną siłą. Pojawiły się nowe subskrybcje youtubowych kanałów wędkarskich jak i nowe filmiki pierwszych zasubskrybowanych teamów. I tak plan dnia był prosty, ale wyczerpujący. Śniadanie umilał RaFish Wędkarstwo, szalony, młody youtuber łowiący w gronie kolegów. Na równi z Wędkarstwem Francuskim, to drugi z ulubieńców mojego Męża. Na obiad był Mały Rekin, a kolację kończyliśmy z Karpiologiem i Luciem Łowcą. Załamana obrotem sprawy, chcąc nie chcąc i z filmiku na filmik zaprzyjaźniałam się z nowo poznawanymi osobami. 

Największe zainteresowanie wzbudził Karpiolog. Najlepiej montowane filmiki i najprzyjemniejsze do oglądania 😉 Mały Rekin nie przekonał Nas obojga, mimo że to również rodzinny pomysł na wędkowanie. Dziś to jeden z Naszych ulubionych kanałów. Nie mogę również zapomnieć o WarmuzBaits, to rozwinięta marka, spędzająca dużo czasu na zagranicznych wyjazdach, zwłaszcza w Italia. Wojtek również łowi z żoną 😊 A Lucio... Lucio był mi obojętny.

Po obejrzeniu nadmiaru tych kanałów postanowiłam, że muszę odpocząć od tematu, że dla mnie to przesyt. Przestałam jeździć na ryby, a Tygrys nie miał z tym problemu. Jeździł z kolegą. Wstawał o 4 rano, jadł śniadanie, napełniał termos z kawą i herbatą, pakował przygotowane przeze mnie kanapki i wyjeżdżał na przygodę. Za każdym razem starał się mnie nie budzić, jednak szumiący z wodą czajnik i rozdrabniające się w młynku do kawy ziarna nie są sprzymierzeńcem porannej ciszy 😄 A kiedy zapach kawy docierał do sypialni, wstawałam z łóżka żeby załapać się na buziaka i pożegnać słowami „zamknę za Tobą drzwi i trzymam kciuki za duże ryby”. Wracałam do łóżka i czekałam na pierwsze zdjęcia z połowów.  A tak serio, zaciskałam powieki żeby móc jeszcze pospać zanim to ja będę musiała wstać do pracy. 



Komentarze