WIELKIE ZAKUPY – NOWY SPRZĘT

Po kilku udanych łowach na Naszej, a może tylko mojej, najprzyjemniejszej miejscówce, nieuniknione było nadejście TEGO wyjątkowego dnia. Dnia wielkich zakupów wędkarskich, ogromnej chęci ulepszenia wyposażenia dla Łowcy. 

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach


Z listy „MUST HAVE” można było po kolei wykreślać: karpiowe wędki, trzy składowe, minimum 3lbs, kołowrotki karpiowe z wolnym biegiem, szpula o pojemności 500m żyłki. Sygnalizatory brań, mata, swingery (nowoczesne bombki), podpórki, duży podbierak i odkażacz. Zanętowe pellety, kulki haczykowe - śmierdzące, tonące, pływające, słodkie i pachnące owocami. Gotowe przypony z karpiowymi haczykami, koszyczki do metody, stolik, krzesełka. Wędkarska siatka na ryby i wędkarska torba, waga, miarka, szczypce do odhaczania i.... KARPIOWÓZ. I ta ostatnia rzecz jest spełniona od dawna, o czym nie wiedziałam. Wiecie z czego zrobił wożący Go na ryby pojazd?! 🚙🚗 Z mojego małego, funkcjonalnego, jakże niedopasowanego przestrzennie autka, którym codziennie dojeżdżam do pracy. Volkswagen Lupo. Im więcej mamy rzeczy tym bardziej jest on pojemny :D  

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach

Moje srogie nastawienie do wydawanych przez Tygrysa pieniędzy było duże. Tak duże jak Jego próby przekonania mnie, że to rozwój w osiąganie nieziemskiej satysfakcji z łowienia okazów o jakich wielu innym się nie śniło. I że w końcu to zrozumiem, kiedy na macie wyląduje dwucyfrowy okaz. 
Przecież ryba to ryba. Takie dwucyfrowe to pływają w morzach a nie jakiś stawikach.

Nie wyliczam mu pieniędzy bo to Jego, ale wydał ponad moje najśmielsze oczekiwania. Ja, Kobieta, wydałabym to pożyteczniej 😁

Każda znaleziona przez Niego rzecz do kupienia, z pozycji „w koszyku” była poddawana mojemu zdaniu. A ja musiałam ściemniać, że coś się już na tym znam. Moje pojęcie w temacie tych wszystkich zbędnych dla mnie gadżetów było marne, wszystko co widziałam wyglądało tak samo. Kilka, kilkanaście wariantów cenowych jak i wizualnych, które Tygrys pokazywał mi dniami i późnymi wieczorami. Absolutnie nie zachęcałam się żeby przeanalizować Jego propozycje i pomóc w podjęciu decyzji. Byłam na etapie „nie wiem, nie znam się, mnie jest wszystko jedno”. Wiecie jaki miałam sposób na podpowiadanie co ma kupić?! Kiedy o danej rzeczy słyszałam najwięcej informacji i widziałam w Jego oczach „iskierkę”, odbijałam piłeczkę i mówiłam, że TAK TO JEST TA i na pewno mu się sprawdzi. Zadowolenia z mojej pomocy nie miał żadnego, ale to też się zmienia 😉 

Dziś już wiemy, że inwestując w to hobby i Naszą wygodę, np. w transportowaniu wędek, wspólnie wybieramy najlepsze rozwiązania i do wielu zakupów dokładam swoją skromną „cegiełkę”. Co mnie już tak nie boli 😉

AHOJ !
PRZYGODO !


Komentarze

  1. Nie znam się kompletnie na łapaniu ryb, jako towarzystwo kiedyś raz byłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ale świetne zakupy ;-D Uwielbiam wędkowanie, spokój na łonie natury, dlatego życzę przyjemnych i udanych łowów :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz