DRUGA SZANSA DLA WĘDKARSTWA

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach

Pomimo mojego zniechęcenia po pierwszym wyjeździe i braku zainteresowania tym, że Tygrys wkleja wzrok w strony internetowe o tematyce wędkarskiej w poszukiwaniu natchnienia i nowinek, towarzyszyłam mu na kolejnej wyprawie. Bleeee.... Z głębokim westchnieniem podjęłam się drugiego podejścia. Miejsce było to samo co za pierwszym razem - ŁOWISKO ROKITNICA, ale bez grilla, a z tanimi gotowymi przekąskami. 

Dla Tygrysa połowy były udane. Pierwsza przygotowana zanęta z dodatkiem kukurydzy i robali. Jakaś dziwna mieszanka, brudząca dłonie, o owocowym zapachu. Dzięki niej wpadło do siatki kilka sztuk karpi, również tzw. „patelniaczków”. Tym razem metoda była inna, nowa. Nie patrzył na spławik tylko na wiszące na żyłce bombki, Jak mi później wytłumaczył jest to metoda z gruntu, czyli z dna. Przynęta wraz z zanętą, jednocześnie leżą w tym samym miejscu na dnie zbiornika. 

Złowione na moich oczach, delikatnie wypięte, nieskaleczone. Nadal obślizgłe i obrzydzające ! Ale coś mnie pchnęło w stronę pozytywnych myśli, że to ciekawe zajęcie, odskocznia od codzienności. Z „zainteresowaniem” podglądałam, jak zakłada na haczyk kukurydzę na przemian z obrzydliwie wijącym się czerwonym robakiem. Możliwe, że nadejdzie przełomowy moment i dla świętego spokoju polubię te Nasze wyjazdy.

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach

Siedzenie i patrzenie w jedno miejsce, a raczej wypatrywanie ruchu zawieszonej na żyłce małej kulki z jaskrawymi paskami, zwanej bombką to katorga 🤦‍♀️ Chwilami ruszała się na lekki podmuch wiatru, a ja krzyczałam każdorazowo, że jest branie. Jednak absolutnie nie znałam się na tym i nie wiedziałam o co chodzi z tą dziwną kulką.

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach

2 sztuki karpia zawieźliśmy do moich rodziców, robiąc im niespodziankę z pomysłem na obiad dnia następnego. Opowiadanie im 
o tym, jak spędziłam dzień, zupełnie inny niż wszystkie i przeżyłam go nawet wzbudziło we mnie lekki dreszczyk emocji. A po ich minach widać było ogromne zdziwienie, że się na coś takiego zdecydowałam. 

Myślę, że robienie swojej połówce przyjemności jaką jest po prostu towarzyszenie jej w wielu czynnościach także tych, do których nie jesteśmy przekonani nie opiewa w wielki wysiłek. Może nawet Nam samym sprawiać przyjemność.
Także trzymajcie kciuki za moją wytrwałość. 

🤲

wędkarstwo oczami kobiety, blog szpilki na rybach


Komentarze

  1. Mój tata kochał łowić ryby. To takie rodzinne w naszej genezie. Ale ja nie miałam okazji nauczyć się wędkowania - na własne życzenie. A teraz chętnie bym się na rybki wybrała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przekonasz Męża do sprawdzenia tego hobby 😉 Może ktoś z Waszych znajomych się tym interesuje i zabierze Was na taki wyjazd 😉

      Usuń
  2. Pamiętam, że jako dziecko nie cierpiałam, gdy rodzicie zabierali mnie na ryby - umierałam z nudów. Same ryby też mnie nigdy nie fascynowały. Jednak z wiekiem trochę więcej we mnie zrozumienia dla tego hobby - w końcu cisza, kontakt z naturą i swoiste mindfullness ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja fascynacja też rodziła się bardzo powoli. Jednak tak jak piszesz - z wiekiem na wiele spraw patrzymy przychylniej 😉

      Usuń
  3. Łowiska są czynne??? Mój syn się dopytuje kiedy pojedziemy ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czynne 😉 ale również z zachowaniem środków bezpieczeństwa na każdym z nich 🙂

      Usuń
  4. Mnie ten rodzaj odpoczynku nie podchodzi, ale syn swego czasu był w niego mocno zaangażowany, twierdził, że jest mega przyjemnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza kiedy się nie marznie, choć i na to są sposoby i dla młodszych i dla tych starszych😉

      Usuń

Prześlij komentarz